„Dałaś mi wygrać!”
POV Holly
Lekcje
minęły szybko. Na szczęście. Cały dzień nie mogłam się na niczym skupić przez
to, co miało się wydarzyć dziś wieczorem. Wchodząc do domu złapałam mój jogurt
z lodówki i pobiegłam na górę do pokoju. Zatrzymałam się przy szafie.
Co mam ubrać? Sukienka? Nie no, bez
przesady. Może dres? Wyjdę na niechluja… Kurde co mam założyć? A może zostanę w
tym w czym byłam w szkole? Nie no, masakra… Ghhh jak ja nienawidzę takich
momentów… Dobra, Holly, skup się, ma być wygodnie, ładnie i seksownie… Szkoda
że nic takiego nie mam… Chociaż…
Wzięłam
krótkie dżinsowe spodenki i luźną koszulkę bez rękawów. Bingo! Poszłam szybko
do łazienki. Do jego przyjścia zostało mi jakieś półtorej godziny. Kurde,
kurde, kurde… nie zdążę… Szybko spięłam włosy w niechlujnego koka i wskoczyłam
pod zimny prysznic. Kochałam to uczucie zimnych kropelek spływających po moim
ciele. Odprężało mnie to jak nic innego. Mogłam tak stać godzinami, ale nie
dzisiaj. Wyszłam spod prysznica po 15 minutach. Ubrałam wcześniej uszykowane
ubrania, rozpuściłam i wyprostowałam moje długie do pasa włosy. Tsaa
wyprostowałam… Oczywiście, moje szczęścicie. Prostownica nie działa… Wściekła
rzuciłam nią o podłogę i stało się. Ha! Działa! Nic nie zepsuje mi tego, żeby
dobrze wyglądać. Nałożyłam jeszcze delikatnie puder i trochę różu. Lekko
musnęłam też rzęsy tuszem. Na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk. Jeszcze tylko
psiknęłam się swoim perfumem.
Gotowe. Odsunęłam się trochę od lustra i
spojrzałam na swoje „dzieło”. Idealnie.
Wow, zajęło mi to godzinę. Ehh mógłby
już przyjść.
Zadowolona z
siebie zeszłam na dół. Wzięłam z kuchni paczkę chipsów i miskę i poszłam do
salonu. Włączyłam telewizor, wsypałam chipsy do miski, wzięłam pada od xboxa i
włączyłam Call Of Deauty. Kochałam tą grę.
Była taka realistyczna. No i zawsze wygrywałam.
Siedziałam
tak na kanapie, jadłam moje ulubione chipsy i grałam w najlepsze gdy ktoś
zapukał do drzwi. Kurde, całkiem o tym zapomniałam. Podeszłam do drzwi po
drodze sprawdzając jak wyglądam. Poprawiłam lekko włosy, które się trochę rozczochrały
i otworzyłam drzwi. Stał w nich on. Jak zawsze idealny.
Miał na sobie dżinsowe spodnie z niskim
krokiem, białą koszulkę i niebieską koszulę z podwiniętymi za łokieć rękawami.
Na nogach miał niebieskie adidasy neo.
-Hej –
uśmiechnęłam się do niego.
-hej –
odpowiedział i odwzajemnił uśmiech.
-Wejdź –
otworzyłam szerzej drzwi i przepuściłam chłopaka. Uśmiechnął się do mnie
ponownie i wszedł do mieszkania.
-Wow, fajna
chata – stanął na środku pokoju i oglądał wszystko po kolei na końcu jego wzrok
spoczął na mnie.
- dzięki –
lekko się zarumieniłam – chodź, tędy – powiedziałam i zaprowadziłam go do
salonu.
- siadaj,
zaraz przyjdę, chcesz coś do picia?
-jasne –
uśmiechnął się do mnie a ja poszłam w stronę kuchni. Wyjęłam z lodówki dwa
Tigery i wróciłam do chłopaka. Siedział na kanapie, a gdy tylko weszłam do
pokoju spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Co? –
zapytałam zmieszana
-Czy to jest
COD? – wskazał na telewizor.
-yyy tak? –
spytałam nadal zmieszana – nie widać?
-nie o to
chodzi. Jesteś pierwszą dziewczyną, jaką spotkałem, która gra w to. Czy
uczynisz mi ten zaszczyt i zagrasz ze mną? – zapytał i oboje wybuchliśmy
śmiechem.
-Ah,
oczywiście. – śmialiśmy się jeszcze raz, tylko głośniej.
* pół godziny później*
-Ha!
Wygrałem – zaczął krzyczeć Justin. Wstał i zaczął tańczyć coś w stylu tańcu
szczęścia.
-hahaha
taak, szkoda tylko że za trzecim razem hahah – pokazałam mu język.
-I co z tego,
ale wygrałem – też pokazał mi język. Hahah on czasami zachowuje się jak
dziecko.
- Dobrze,
dobrze. Wygrałeś, szacun – walczyłam z wybuchnięciem śmiechem
-Eiii! Czy Ty dałaś mi wygrać?! – Hahah domyślił się.
-Eiii! Czy Ty dałaś mi wygrać?! – Hahah domyślił się.
-Nie no,
skądże – nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
-Dałaś mi
wygrać! Ej no, a już uwierzyłem, że mi się udało.
- hahah
wybacz, ale nie mogłam już patrzeć na twoją zbolałą minę przegranego – śmiałam
się coraz głośniej, tym razem on dołączył do mnie.
-Ojj gorzko
tego pożałujesz! – zaczął się jeszcze
bardziej śmiać, tym razem coś w stylu śmiechu złoczyńcy z kreskówek i
rzucił się na mnie żeby mnie wygilgać. Trafił w mój słaby punkt. Miałam
straszne łaskotki dosłownie wszędzie.
- Jus…
hahahahah tin… hahah błagam hahahah prze… hahahaha stań!
-Nie!
Hahahah
-Błagam Cię
hahahahah
- Przestanę,
jeśli powiesz że jestem seksowny.
- hahah
chyba śnisz hahaha
- Co
powiedziałaś? – jeszcze bardziej wbił palce między moje żebra
-hahaha
przestań hahah proszę
-Wiesz co
masz powiedzieć hahah
- No dobrze
hahah Justin hahah jesteś seksowny hahaha
-Awww –
zagruchał mi do ucha
-ej! Miałeś
mnie puścić!
-Teraz? Jak
powiedziałaś że Ci się podobam? Niee – pokazał mi język, a ja zrobiłam się
czerwona jak burak.
-ouu jesteś
taka słodka jak się rumienisz – jeśli wtedy wyglądałam jak burak, to teraz
musiałam przypominać całe stado buraków.
_________________________________________________________________
Wiem, że rozdział miał być wieczorem, ale nie mogłam już wytrzymać i dodaję teraz ;) Tym razem z dedykacją dla Pauliny ^^ która też nie mogła się doczekać haha
Dominika ten jest dłuższy ;D Taki wystarczy? ;P
No to chyba tyle ;P Jeśli chcecie być informowani na twitterze zostawcie swoją nazwę w komentarzu tutaj lub pod prologiem ^^
Kolejny rozdział powinien być albo jutro albo dzisiaj wieczorem, ale znając mnie to będzie chyba dzisiaj haha xD
Jeej... Dziękuję za dedykację ♥. Faktycznie nie mogłam się doczekać. I się nie zawiodłam! ;) Ten rozdział jest niesamowity... PRZEsłodki. I gdyby moje serce nie było już zajęte (nie powiem przez kogo ;p), to w tym momencie z pewnością zakochałabym się w Jusie ;*
OdpowiedzUsuń:3 Twój Danger Junior coraz bardziej odstaje od Dangera co mi się mega podoba :D Widzę, że już masz stałą fankę Paulinę ^^ A więc no Rellllla jest mega jak na razie, obiecuję czytać :P Kocham ~ Rose <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajne:-)
OdpowiedzUsuń