niedziela, 23 marca 2014

Dokąd my jedziemy?



UWAGA! WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM! NIE OMIJAJCIE!

„Dokąd my jedziemy?”

POV Holly
Rozmawialiśmy przez całą noc, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Zrobiła się już 2 w nocy.
- Jejku, zrobiło się już strasznie późno, powinienem już iść – Justin spojrzał na swój telefon i zaczął wstawać.  Nie myślałam nawet co robię, tylko szybko  przerwałam mu.
- Nie, zostań. I tak jutro nie pójdę do szkoły, a Ty możesz spać w pokoju gościnnym – uśmiechnęłam się do niego niewinnie.
- Jesteś tego pewna? – Zapytał Justin z wyraźną troską w głosie.
- Tak, w 100 % - uśmiechnęłam się do niego szeroko i uderzyłam go poduszką.
- Ożż ty… pożałujesz tego – na chwilę przyjął ponury wyraz twarzy, ale od razu sięgnął po drugą poduszkę i mi oddał. Zaczęliśmy się śmiać i coraz mocniej bić. No i oczywiście. Jak zwykle. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zrobiła. XIX wieczny wazon mojej mamy wylądował z hukiem na ziemi.
-Cholera! To była pamiątka po mojej mamie… - Mój głos się załamał, a łzy wypłynęły spod moich powiek.
-Shh, kochanie nie płacz, damy radę to posklejać, nic się nie stało. Naprawię to – Justin przytulił mnie i uśmiechnął się do mnie – shhh nie płacz. – jeszcze kilka razy pociągnęłam nosem.
-Wiesz co, ja nigdy nie płaczę, nie zdarzyło mi się to od czasu pogrzebu taty, a przy tobie, dzisiaj płaczę już drugi raz – uśmiechnęłam się do niego.
-Może to dlatego, że nigdy się przed nikim aż tak nie otworzyłaś?
-Może…
-Chodźmy już spać. Jutro zabieram Cię w pewno miejsce. No bo przecież nie wstaniemy do szkoły hehe.
-Ok, a gdzie?
-To będzie niespodzianka – chłopak uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Nienawidzę niespodzianek! – pisnęłam, a on zaśmiał się.
- No to musisz je polubić bo coś czuję, że teraz trochę ich będzie – znowu poruszył w ten słodki sposób brwiami, a ja zachichotałam.
- Z czego się śmiejesz?
- Ja? Ja się nie śmieję, po postu słodko wyglądasz kiedy poruszasz tak brwiami – uśmiechnęłam się do niego.
- Hahah chodzi ci o to? – znowu poruszył brwiami, na co się uśmiechnęłam
- Tak, dokładnie o to. – zrobiłam ten sam gest na co on wybuchnął śmiechem – ej! Nie śmiej się ze mnie!
- Przepraszam, ale to było takie urocze – zagruchał na co oblizałam usta.
-Dobra dobra, chodź tędy, pokażę ci gdzie będziesz spał – wstałam z kanapy i zaprowadziłam go do pokoju dla gości. – Tam masz łazienkę, w szafce czysty ręcznik i zapasowa szczoteczka do zębów.
-Dziękuję – uśmiechnął się szeroko i wszedł do pokoju, a ja poszłam do swojego, który był obok.
Weszłam do łazienki, zmyłam makijaż i wskoczyłam pod prysznic. Teraz mogłam być tam dłużej. Włączyłam zimną wodę i uśmiechałam się sama do siebie. Kiedy wyszłam , ubrałam krótkie dresowe spodenki i luźny top i poszłam do pokoju. Odsunęłam kołdrę i wskoczyłam do lóżka. Sprawdziłam jeszcze godzinę na moim Iphonie, wow była już 3 nad ranem. Włożyłam telefon pod poduszkę i poszłam spać.
 POV Justina
Wszedłem do pokoju i opadłem na łóżko. Dzisiejszy dzień był idealny. Ona była idealna. Wszystko było idealne. Jutro tez musi być idealnie. I będzie. Wstałem i poszedłem do łazienki. Gorący prysznic. O tak. Tego było mi trzeba. Umyłem się i wyszedłem spod prysznica. Owinąłem ręcznik wokół bioder i wysuszyłem włosy suszarka, która leżała w szafce. Umyłem jeszcze zęby, wsunąłem bokserki i poszedłem do sypialni. Położyłem się pod kołdrę i ostatni raz spojrzałem na telefon. Ustawiłem budzik na 9 i spojrzałem w kontakty, na ostatni numer jaki dodałem. Tak, to był numer Holly. Ona jest taka piękna. Odłożyłem telefon i poszedłem spać.
 *Rano*
 Ghhh... Cholerny budzik! Eii chwila, gdzie ja jestem? Zerwałem się na równe nogi, ale nagle wszystko sobie przypomniałem i uśmiechnąłem się do siebie. Ubrałem spodnie i bluzkę Chrisa i zszedłem po cichu, starając  się nie obudzić Holly, do kuchni.
 POV Holly
Obudziłam się koło 10. Kiedy tylko otworzyłam oczy, poczułam zapach naleśników i uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam z lóżka i po cichu zeszłam na dol. Na palcach podeszłam do Justina który męczył się z układaniem truskawek na naleśnikach.
 -mmm ale pięknie pachnie...
 -Już wstałaś? - zapytał zawiedziony chłopak
 -a co? To źle?
- Nie no, ale chciałem zrobić ci niespodziankę - zrobił minę zbolałego psa.
 -Zrobiłeś, wspaniałą - Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój uśmiech.
- Siadaj, zaraz ci podam śniadanie
-mmm dobrze - uśmiechnęłam się do niego i posłusznie usiadłam.
-smacznego - położył przede mną talerz i pokazał szereg śnieżnobiałych zębów. -pachnie i wygląda wspaniale. A ty nie jesz?
 -Niee, zabrakło jajek hahahaha
-To ja się z tobą podzielę - uśmiechnęłam się do niego i wstałam, zęby wyjąc drugi widelec. Ukroiłam kawałek naleśnika i nakarmiłam nim chłopaka. Całkiem często się karmiliśmy na wzajem jak na świeżo upieczonych przyjaciół, ale co tam, nawet mi się to podobało. I to bardzo.
-Mmmm ja to umiem gotować, pycha!  - chłopak zaśmiał się i również przysunął w moją stronę jedzenie.
-Wow, to naprawdę bardzo smaczne – on jest mega przystojny, opiekuńczy, pomocny, zabawny i jeszcze umie gotować. Marzenie, a nie chłopak…
-Wiem – uśmiechnął się szeroko – pospiesz się, bo zaraz wyjeżdżamy.
-Jak to? Przecież nie idziemy do szkoły? – zapytałam oburzona.
-haha nie zabieram cię do szkoły. Chcę ci pokazać miejsce które niedawno znalazłem. -  zrobiłam się już naprawdę bardzo ciekawa, więc jak najszybciej podziękowałam za pyszne śniadanie.
- hahah jak tak to dobrze, za chwilę wracam, tylko się przebiorę.
- hahah tylko się pospiesz, bo jak nie, to przyjdę ci pomóc
- dziękuję, poradzę sobie sama – pokazałam mu język.
- skoro tak sądzisz… - Spojrzałam na niego jeszcze raz i pobiegłam na górę. Stanęłam przed szafom no i oczywiście, znowu nie wiem co mam ubrać…
-Juustin?
- co? – usłyszałam wchodzenie po schodach i dźwięk otwieranych drzwi mojego pokoju.
- Eii! Puka się!
-Dobrze no, przepraszam. Co chciałaś?
- Co mam ubrać? Nawet nie wiem gdzie jedziemy
- Cokolwiek nie ubierzesz, będziesz wyglądać ślicznie.
- No Justin!
-Dobrze, dobrze… - chłopak podszedł do mojej szafy – wow, masz naprawdę dużo ubrań – rozszerzył oczy w zdziwieniu
- Nie pomagasz…
- No juuuż… - przez jakąś minutę przeglądał moje rzeczy, aż na końcu podał mi białą, letnią sukienkę do połowy uda.
-Będzie idealnie – powiedział i usiadł na moje łóżko.
- Yyyy dziękuję, ale możesz już sobie iść – powiedziałam wskazując ręką na drzwi.
-Ej no! Czemu nie dasz mi popatrzeć?!
- Wynocha! – pokazałam mu język
- Nie kuś tak tym języczkiem – oblizał usta
-Justin! – zaczerwieniłam się i warknęłam na niego.
- Dobra, dobra… idę… - burknął pod nosem i wyszedł za drzwi. Kiedy już miałam iść do łazienki, drzwi ponownie się otworzyły i wyjrzała zza nich głowa Justina – a tak wgl, to znowu się rumienisz – zrzuciłam poduszką w drzwi i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i ubrałam wcześniej przygotowane ubrania. Umyłam zęby i nałożyłam delikatny makijaż. Włosy postanowiłam delikatnie podkręcić. Gdy to zrobiłam spryskałam je jeszcze lakierem, a siebie moimi perfumami. Wychodząc z łazienki ubrałam  jeszcze brązowe sandały na koturnie, wzięłam torbę i zeszłam na dół.
-Całe pół godziny ci to zaję… - Justin odwrócił głowę od telewizora i spojrzała na mnie - …wow, wyglądasz… wow… -jego oczy wychodziły na wierzch kiedy mierzył mnie od góry do dołu.
- ee dziękuję – zarumieniłam się – idziemy?
- jasne – chłopak odpowiedział i wstał z kanapy.
Wyszliśmy przed dom. Gdy zakluczałam drzwi, Justin już poszedł. Odsunęłam się od domu i zaczęłam szukać wzrokiem samochodu Justina, ale przeliczyłam się… Chłopak siedział już na swoim motorze.
-Justin! Kazałeś mi ubrać sukienkę na motor?!
-Zaufaj mi, będzie dobrze – chłopak uśmiechnął się i wyciągnął rękę w moim kierunku. Kiedy podeszłam, pomógł mi usiąść.
-Trzymaj się mnie mocno – powiedział i podniósł delikatnie kurtkę, żebym mogła wsunąć ręce na jego brzuch, co z przyjemnością zrobiłam. Jaki on jest ciepły… i te mięśnie… Przytuliłam się do niego a on ruszył. Jechaliśmy już chyba z 15 minut i wyjechaliśmy z miasta.
- Justin, dokąd my jedziemy? – Krzyknęłam do jego ucha
-Już nie daleko.
Miał rację. Po pięciu minutach skręciliśmy w polną drogę, która prowadziła chyba do… lasu?
-Hej, nie pomyliłeś drogi?
- Nie, zaufaj mi.
-Okeej…
Justin zatrzymał się koło lasu.
-Dalej idziemy pieszo. - Powiedział wstając i podając mi rękę, żeby mi pomóc.
-Zaczynam się bać haha – zaśmiałam się nerwowo
- Nie ma czego, spodoba ci się. – odpowiedział i ruszyliśmy wąską ścieżką. Już po chwil na naszej drodze pojawiły się ogromne kamienie.
- Justin, czy my na pewno dobrze idziemy?
-Mhm – uśmiechnął się szeroko – to już naprawdę niedaleko.
Szliśmy po kamieniach i śmialiśmy się do siebie. Nagle naszym oczom ukazał się cudowny widok… Ocean…
-Justin! Tu jest cudownie uśmiechnęłam się do niego szeroko kiedy stanęliśmy na małej, dzikiej plaży – Jak znalazłeś to miejsce?
-Kiedyś przez przypadek się tutaj zapuściłem. Wiedziałem, że ci się spodoba.
-Tu jest niesamowicie!
-Hahah wskakuj – chłopak zaśmiał się i pokazał, żebym weszła na jego plecy.
- To nie jest dobry pomysł, jestem ciężka…
-Nie marudź, tylko właź – zniżył się jeszcze bardziej.
- No dobraa… - weszłam na niego i złapałam się mocno jego szyi.
- Serio dziewczyno? Ty jesteś lżejsza od mojej 7 letniej siostry
- Oww nie mówiłeś, że masz siostrę, musi być słodka
- Tak jest i to bardzo. Moja mała księżniczka Jazzy, mam też brata, ma na imię Jaxon
- hahah 3 razy J?
- 4. Mój tata ma na imię Jeremy.
- hahaha to jakaś tradycja?
- tak hahahah – rozmawialiśmy w najlepsze i szliśmy na brzegu oceanu, właściwie Justin szedł. Po chwili zaczął coraz głębiej wchodzić do wody.
-Justin, co ty robisz? – Zapytałam zaniepokojona.
- hahaha umiesz pływać? – w tym momencie wrzucił mnie do wody.
-Justin! Hahahaha
-Co? – uśmiechnął się złośliwie i pokazał mi język.
- mocno tego pożałujesz – mówiąc te słowa rzuciłam się na niego i oboje  byliśmy już w wodzie.
______________________________________________________________
Bardzo was proszę, komentujcie, bo inaczej będę zmuszona wprowadzić zasadę 5 komentarzy = nn czego bardzo nie chcę, a co do rozdziału to pisałam go cały dzień i bardzo mi się podoba.
Nie przynudzam już, czytajcie, komentujcie ;*
Jeśli chcecie być informowani na tt piszcie nazwy w komentarzach tu lub pod prologiem ^^

5 komentarzy:

  1. OMG! Cudowny <3 To jest takie slodkie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki słodziak *.*
    Jejku...kocham to *.*
    Niby przyjaciele ale cały czas ze sobą flirtują :p
    To kiedy następne spotkanie rodzinne?
    Bo chcę nowy rozdział xD
    Lubie kiedy oni się karmią nawzajem :p
    I ten ocean :3
    Z każdym kolejnym rozdziały są co raz bardziej dłuższe co mi się podoba bo mam co czytać ;)
    Ostatnie o co prosze to zdjęcia :D
    Fajnieby to wyglądało z fotkami Justina i wg... :)
    Chyba tyle mam do napisania...
    Czekam na nn i pozdrawiam xx
    PS. Nie przejmuj się brakiem komentarzy :) na początku zawsze tak jest ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww... Oni są tacy słodcy, że aż mnie samą ściska w żołądku (ale tak pozytywnie, oczywiście ;)). Ocean... Hmm... Rozmarzyłam się... ♥
    A jeżeli chodzi o komentarze, to zgadzam się z koleżanką do góry. Na początku zawsze tak jest. Doskonale cię rozumiem. Komentarze są niesamowcie ważne i dają tak pozytywnego kopa, że od razu chce się pisać ;). Ale bądź cierpliwa. Wierz mi. W końcu liczba wzrośnie. Zobaczysz ;). I tego ci życzę :*.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwazam jak komy do gory ze on jest slodki i w ogole to wszystko jest super♥**

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww zarąbisty rozdział dodaj jak najszybciej następny ,a Justin i Holly są tacy słodcy razem :p

    OdpowiedzUsuń