sobota, 29 marca 2014

To był mój przyjaciel



„To był mój przyjaciel”
Mój słodki sen o tym jak Justin i ja idziemy do kina przerwał dźwięk mojego iPhona. No tak, zapomniałam, jest środek tygodnia i jest szkoła. Cudownie. Lepiej być nie mogło. Otworzyłam oczy i wyłączyłam budzik. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Justin już nie śpi, tylko patrzy się na mnie.
-Dzień dobry kochanie – powiedział swoim zachrypniętym i bardzo seksownym głosem.
-Dzień dobry – uśmiechnęłam się i dałam mu słodkiego całusa – a może nie pójdziemy dzisiaj do szkoły? – zapytałam błagalnym tonem.
- Hah, uwierz mi, że wolałbym spędzić z tobą cały dzień w domu, ale nie możemy olewać szkoły… wystarczy że już wczoraj nie poszliśmy.
-Ehh, jak ja nienawidzę szkoły! – zrobiłam naburmuszoną minę na co się zaśmiał.
- Ja też, ale spójrz na to z tej strony i tak cały dzień będziemy razem, więc jakoś to przeżyjemy hehe, a po szkole, jedziemy po coś do jedzenia, a potem razem coś ugotujemy, co ty na to?
-Mmm tak będzie wyśmienicie – powiedziałam i pocałowałam go delikatnie. Chodź, bo się spóźnimy – wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Po drodze podeszłam jeszcze do szafy i wyjęłam krótką, zwiewną, różowo białą sukienkę. Weszłam do łazienki i zakluczyłam drzwi. Zza nich dobiegł mnie głos Jusa
- Wiesz, kochanie, od wczoraj chodzę w tych samych ubraniach, nie znalazłabyś czegoś dla mnie?
-Hah, a wolisz sukienkę czy krótkie spodenki? – zapytałam podczas gdy myłam zęby.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne, ale ja pytam poważnie – wyszłam ze szczoteczką w ustach i poszłam do pokoju brata. Po chwili wróciłam z parą czystych dżinsów i białą bokserką Chrisa.
- Masz, ubierz to – podałam mu ubrania i wróciłam do łazienki.
- Dziękuję – chłopak uśmiechnął się.
Rozczesałam włosy i postanowiłam spiąć je w niechlujnego koczka. Nałożyłam jeszcze delikatny makijaż i ubrałam uszykowane ubrania. Popsikałam się perfumami i wyszłam.
-Wow, wyglądasz pięknie. Muszę się przyzwyczaić, że mam tak śliczną dziewczynę.- podszedł do mnie i zostawił słodki pocałunek na moich ustach.
-Możesz skorzystać z łazienki, a ja pójdę już na dół i zrobię kawę.
-Dobrze, za chwilę przyjdę – pocałował mnie jeszcze raz, po czym wszedł do łazienki, a ja zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i nalałam wody do czajnika. Wyjęłam dwa kubki i nasypałam do nich kawy. Kiedy nuciłam sobie pod nosem, usłyszałam dzwonek do drzwi. Ciekawe kto to o tej porze…
-Mike? – Zapytałam gdy zobaczyłam kumpla za drzwiami.
-Hej Holl, muszę ci coś powiedzieć.
- Wejdź, ale szybko, bo muszę iść do szkoły. – wpuściłam go do środka. – o co chodzi?
- Za dwie godziny Chris będzie w mieście. Dziś o północy mamy sprawę do załatwienia. Przyjedziemy po was o 23:30. Chris wszystko ci dokładnie wyjaśni jak wrócisz do szkoły.
-Ehh, znowu? Dobra, a kto tym razem?
 -The Snakes…
-Cholera, chodzi o ten magazyn?
-Tak i tam się spotykamy…
-Kurwa, czyli raczej nie będziemy tam pić herbatki i gadać o meczu Toronto vs London…
-Mamy porozmawiać, ale dobrze wiesz, jak to może się skończyć… W każdym bądź razie, Chris wszystko ci wyjaśni co i … – w tym momencie usłyszałam kroki Justina schodzącego po schodach. On nie może się dowiedzieć, nie teraz.
-Musisz już iść! – wypchnęłam Mika za drzwi. – Do potem – rzuciłam i zatrzasnęłam drzwi.
-Kochanie, kto to był? – usłyszałam głos Justina, który stal za mną
-To był mój przyjaciel. Mój brat wraca dzisiaj. Coś się stało i z naszego dzisiejszego obiadu nici – zrobiłam smutną minę.
-Co jest? – zapytał przestraszony
-Nic o co musisz się martwić. – uśmiechnęłam się uspokajająco. – Chodź, wypijmy kawę i jedźmy już bo nie zdążymy.

Kiedy Justin zatrzymał się pod szkołom, coś sobie uświadomiłam.
-Justin, idziemy tam jako para czy jako przyjaciele?
-A ty, co o tym myślisz?
-No wiesz, według mnie możemy iść jako para, ale ludziom to chyba oczy wyjdą na wierzch haha
-Hahah to ich problem. Chodź – wyszliśmy z samochodu, a chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Szliśmy tak do naszych szafek, a ludzie gapili się na nas jakbyśmy co najmniej przyszli w dwóch różnych butach. Na szczęście mojej przyjaciółki nie było dzisiaj w szkole. Chociaż jedna dobra rzecz w tym okropnie zapowiadającym się dniu.

Lekcje minęły szybko. Zdecydowanie za szybko. Cała szkoła huczała o związku moim i Jusa. Kiedy zajęcia się skończyły chłopak odwiózł mnie do domu.
-Nie wiem co się dzieje, ale uważaj na siebie kochanie.
-Spokojnie, nic się nie dzieje. – uśmiechnęłam się do niego. Kiedy już odpięłam pas, Justin przyciągnął mnie do siebie i przycisnął swoje usta do moich. Nasze usta poruszały się w tym samym tempie. Przekręciłam głowę w bok, dając mu większy dostęp. Justin przesunął językiem po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie. Rozszerzyłam usta, a on od razu wsunął język do mojej buzi. Nasze języki walczyły o dominację. Chłopak ssał i przygryzał moją wargę, aż jęknęłam z rozkoszy, na co on uśmiechnął się w pocałunku. Robiło się coraz namiętniej, ale musiałam się odsunąć. Musiałam porozmawiać z bratem i przyszykować się do dzisiejszego wieczoru. Czułam, że dzisiaj się coś wydarzy, przez co okropnie się bałam. Ja nigdy się nie boję, a przechodziłam już przez wiele.
-Muszę już iść Justin. Widzimy się jutro w szkole – uśmiechnęłam się do niego.
-Przyjadę jutro po ciebie o dziewiątej
-Doobrze, ale nie wchodź, tylko czekaj w samochodzie, proszę…
-Ehh, skoro prosisz…
- Pa – pocałowałam go szybko i zamknęłam drzwi od samochodu. Justin ruszył z piskiem opon, na co zachichotałam.
Weszłam do domu i od razu poczułam zapach perfum brata.
-Chris?
-Hej siostrzyczko! – wysunął głowę zza futryny kuchni.
-Stęskniłam się za tobą – rzuciłam mu się na szyję na co się zaśmiał.
-Ja za tobą też Holly – przytulił mnie mocno.
-Mmm… co tak pysznie pachnie? - Zerknęłam na kuchenkę.
-Obiad dla mojej siostry – Chris wyszczerzył swoje zęby. On uwielbiał gotować i był w tym mistrzem.
-Co jemy?
-Spaghetti – podskoczyłam i zaklaskałam kiedy usłyszałam nazwę swojego ulubionego dania. – haha wyjmij talerze i sztućce. – posłusznie wykonałam jego polecenie, a on nałożył jedzenie na talerze. Wzięłam swój i poszłam do stołu. Kiedy oboje już siedzieliśmy, musieliśmy porozmawiać o poważniejszych rzeczach.
-Mike tu dzisiaj był… i mówił o dzisiejszej akcji… O co chodzi? – przygryzłam wargę.
-The Snakes chcieli się z nami spotkać w sprawie tego magazynu. Zależy im na nim, bo jest w lesie koło portu, a to oznacza szybki dojazd i brak czasu na ściganie przez gliny… a że on jest nasz chcą z nami to załatwić. James rozmawiał z jednym z nich i powiedzieli, że zapłacą, ale wiesz, nigdy nic nie wiadomo. O północy mamy się z nimi spotkać właśnie w tym magazynie. Jadą wszyscy: ja, ty, Mike, James, Marco i Steve. Wyposażenie takie jak zawsze. O 23:30 chłopacy przyjadą po nas, potem jedziemy prosto na miejsce. Ja, James i Mike negocjujemy. Ty, Marco i Steve pilnujecie reszty ich gangu. A reszta jak zawsze, zobaczymy jak się wszystko potoczy. – Uśmiechnął się, a ja trochę się uspokoiłam.
-Huh, ulżyło mi, już się bałam, że to będzie coś poważniejszego hah
-Niee, nic czego nie robiliśmy – zaśmiał się – idź i się przygotuj, a, no i nie byłoby źle, gdybyś skoczyła mi po fajki do sklepu, bo mi się skończyły, a muszę zapalić.
-Pff do sklepu sam sobie idź, mi się nie chce – pokazałam mu język – a poza tym, stanowczo za dużo palisz.
-Holl, proszę cię, ja jestem gangsterem, a nie pieprzonym dzieckiem.
-Ale dbać o siebie możesz.
-Holly, no proszę cię… idź mi do sklepu no…
-Ghhh – podeszłam do mojej torby, która wisiała w przedpokoju i wyjęłam z niej paczkę papierosów – Masz, ale potem idziesz do sklepu i dzisiaj chcę widzieć nową paczkę z powrotem.
- Dobrze – powiedział szybko i uśmiechnął się jak dziecko, które dostało lizaka – dziękuję, jesteś najlepszą siostrą.
- Hahah nie podlizuj się, tylko idź się szykuj Chris – odpowiedziałam i poszłam na górę do mojego pokoju. Z szafy wyjęłam czarne rurki i czarną bokserkę i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie dzisiejsze ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam włosy i całe ciało i wyszłam. Zmyłam resztki makijażu i wysuszyłam włosy, zostawiając je naturalnie pofalowane. Ubrałam uszykowane ubrania i popsikałam się perfumem. Grzywkę podpięłam do góry wsuwkami, a całość spryskałam lakierem. Na twarz nałożyłam puder i trochę różu. Rzęsy mocno wytuszowałam, a na usta nałożyłam czerwoną szminkę. Kiedy wyszłam z łazienki, wyjęłam z szafy czarne lity i ubrałam je na nogi. Zeszłam na dół do brata, który akurat palił na tarasie.
-Mmm uwielbiam kiedy ubierasz się w tym stylu. – Brat powiedział to samo, co mówił za każdym razem gdy szliśmy na akcję.
- Hah, wiem, ja też to kocham, ale nie mogę tak wyglądać na co dzień.
-Niestety, chodź już, poćwiczymy trochę – Weszliśmy do domu i zeszliśmy na dół do piwnicy. To chyba moje ulubione miejsce  w tym domu, no oprócz mojego pokoju. Mamy tu strzelnicę, zawsze gdy jestem zestresowana przychodzę tu i daję upust emocją.
-Wiesz co robić - Chris podszedł do mnie i podał mi broń.

 Byliśmy tu kilka godzin.
-Cholera, to już 23, Holly idź odłóż telefon i weź co potrzeba z góry, chłopacy zaraz tu będą. – Zrobiłam co kazał i poszłam do swojego pokoju. Z szkatułki na biżuterię wyjęłam dwa składane noże. Jeden włożyłam do stanika, drugi do kieszeni spodni. Weszłam do łazienki, poprawiłam jeszcze makijaż i włosy i wróciłam na dół do brata, który właśnie chował swoje noże.
-Gotowa?
-Prawie. – odpowiedziałam i podeszłam do szafy w salonie. Wyjęłam z niej metalową skrzynkę. Wpisałam kod i wyjęłam z niej  dwa pistolety. Jeden podałam bratu, drugi wzięłam dla siebie. Naładowałam go i zablokowałam, po czym schowałam do kieszeni. Kiedy już byliśmy gotowi, pod nasz dom podjechał czarny van. Wyszliśmy biorąc po drodze nasze kurtki.
-Hej chłopcy – uśmiechnęłam się kiedy weszłam do samochodu.
-Hej Holl – odpowiedzieli zgodnie.
-Co tam?
-Spoko – odpowiedział Marco, który był najmłodszy z nas wszystkich – a u ciebie?
-Świetnie – zaszczebiotałam myśląc o Justinie
-Hmm? Czemu tak się cieszysz? Coś się stało? – zapytał Steve
-Stało się – uśmiechnęłam się szeroko
-Gadaj, a nie – James dołączył się do rozmowy
-No doobra – przedłużałam – mam chłopaka
-co?! – zapytał Chris – Kto to??
-Spokojnie braciszku, nie znasz, nie martw się, jestem ostrożna –uśmiechnęłam się uspakajająco.
-Mam go sprawdzić?
-Nie! Nie mieszaj pracy z moim życiem. Jak będę chciała go sprawdzić, to sama to zrobię.
-On wie, że jesteś w gangu? – teraz mówił już spokojnie
-Yyy – spuściłam głowę – jeszcze nie…
-No to  musisz mu to powiedzieć. I przyprowadź go do starszego brata, muszę z nim porozmawiać
-Hahah,  przyprowadzę go, już niedługo – uśmiechnęłam się.
-Ej, dziewczynki, koniec plotek, zaraz będziemy na miejscu i już nie będzie tak kolorowo… - Powiedział Mike zza kierownicy.

Po chwili zatrzymaliśmy się pod magazynem. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Chris, Mike i James z przodu, ja, Marco i Steve z tyłu.
Było ciemno. Jedyne światło wpadało przez małe okna u góry budynku. The Snakes nie było ani widać ani słychać.
-Spienili? – odezwał się Marco
- Hah, jesteśmy, nie odpuścilibyśmy sobie. – Z ciemnego kąta pomieszczenia wyszło dwóch mężczyzn.
-Wiedziałem, że tak łatwo nie wymiękniecie Malone.
-I dobrze myślałeś River.
-Jaką macie propozycję?
-Hmm na początku myśleliśmy żeby po prostu zabrać wam ten magazyn, nie pytając o pozwolenie, potem doszliśmy do wniosku, że to byłoby nierozsądne  – mężczyzna zbliżał się powoli do Chrisa – więc chcieliśmy wam zaproponować pieniądze, ale i to przyniosłoby nam straty, więc wpadliśmy na jeszcze lepszy pomysł – poczułam że ktoś zasłonił moje usta i zaciągnął mnie do tyłu. Próbowałam się bronić i jakoś wysunąć z uścisku, albo chociaż chwycić broń, ale nie udało mi się. – Hmmm już? No dobra, powiedzmy, że jesteście słabi…
-Odszczekaj to Malone! I gadaj do rzeczy – warknął Chris
-No więc do tego zmierzam. Kiedy zadzwoniłem do was, wiedziałem, że przyjdziecie wszyscy i to was zgubiło – wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem. – wiadomo, że twoja siostrzyczka River nie jest taka silna jak my… – wszyscy rozejrzeli się po pomieszczeniu by mnie znaleźć.
-Kurwa Malone! Gdzie ona jest?! – Krzyknął Mike
-Spokojnie, moi chłopcy dobrze jej pilnują, nic jej nie jest.
-O co ci chodzi? Wypuść ją!
-Wyluzuj Snipper, tu właśnie pojawia się moja propozycja… - zaśmiał się – spójrzcie w prawo – wszyscy odwrócili głowy w miejsce gdzie siedziałam przywiązana do krzesła – albo oddacie nam magazyn, albo dziewczyna zginie.
-Kurwa Malone, puśćcie ją! Nie umiecie załatwić tego jak faceci, tylko bierzecie jedną z nas na zakładniczkę? To jest kurwa przesada!
-Uspokój się, albo jej śliczna buźka nie będzie już taka śliczna – uśmiechnął się podle i pstryknął palcami.

Zaciągnęli mnie do tyłu i przywiązali do krzesła. Próbowałam krzyknąć, uwolnić się, ale za każdy mój ruch zostałam uderzona w twarz. Słyszałam kłótnię Chrisa z jakimś facetem, chyba nazywał się Malone. W pewnym momencie usłyszałam pstryknięcie palcami i żarówka nade mną się zaświeciła, a z cienia wyszedł wysoki mężczyzna z nożem w ręku. Nie to nie może być prawda, to jest sen, koszmar…  – kiedy zobaczyłam jego twarz wytrzeszczyłam szeroko oczy. Mój głos się załamał.
-Ju…Justin?


_________________________________________________________________
No i nareszcie zaczyna się akcja ;D Ci z was, którzy narzekali na monotonność tego opowiadania, chyba na tym rozdziale się nie zawiedli. ^^
Spodziewaliście się tego? Mam nadzieję, że spodoba Wam się taki obrót akcji xD
Pisałam ten rozdział pół dnia więc mam nadzieję, że to docenicie i pojawią się komentarze. No to do nn ;*

11 komentarzy:

  1. OMG zajebiste , zgon na miejscu. Obstawiam kilka wersji jak to się dalej potoczy w następnym rozdziale:p Sama nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jest super. Dobry pomysł. N.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolalam pierwsze rozdzialy ale nie narzekam :O

    OdpowiedzUsuń
  4. I wogole sadzilam ze to on cos ukrywa a nie oni razem:O

    OdpowiedzUsuń
  5. No to pojechałaś :o
    TEGO SIĘ KURDE NIE SPODZIEWAŁAM!
    Yolo...i co dalej...? Zabije ją..no i po co?
    Co by było dalej...ok, ok...
    Więc czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ło! Skomentuję to krótkim: DZIEJE SIĘ! No i jeszcze tym, że jak zawsze z niecierpliwością czekam na nn ;*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhm... Przepraszam bardzo. Czyż następny rozdział nie miał się pojawić już dawno? A ja czekam i czekam... Plis! Dodaj nn! ;)

      Usuń
    2. No właśnie...nie żeby coś, ale sprawdzam twojego bloga codziennie i nic nie dodajesz :c
      Nie chcę cię pośpieszać, ale proszę dodaj następny, proszę! :)

      Usuń
    3. Tęsknię za tą historią. :'(

      Usuń
  7. Zeby nie bylo za slodko maly hejcik
    Hejt hejt hejt... a tak no serioGRATULACJE udalo ci sie mnie zaskoczyc

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, hej. To znowu ja. Mam nadzieję, że to Cię jakoś zmobilizuje i może jakoś "nastukasz" ten kolejny rozdział☺, bo nominowałam Cię do Liebster Blog Award. :)
    http://londonismyplaceintheworld.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń