poniedziałek, 24 marca 2014

To nie powinno się wydarzyć



„To nie powinno się wydarzyć”
-Ty idioto jestem cała mokra! – krzyczałam na niego kiedy ponownie rzucił się na mnie i próbował mnie podtopić. O nie, tak się nie będziemy bawić. Wypuściłam trochę powietrza z płuc i zanurkowałam siadając na dnie. Ha, teraz dostanie mu się za swoje.
-Holly!? Holly!? Gdzie jesteś – słyszałam jego zdenerwowany głos z nad powierzchni. – Holly! – tym razem usłyszałam jego głośny krzyk i plusk wody oznaczający, że zanurkował. Zamknęłam oczy, delikatnie zaczęłam się kłaść na dno i czekałam co dalej będzie się działo. Po chwili poczułam podpływającego do mnie chłopaka, który jedną rękę wsunął pod moje nogi a drugą owinął w pasie i odbił się od dna. Kiedy wypłynęliśmy na powierzchnie on wziął głęboki oddech, a ja delikatnie, nadal nie otwierając oczu zaczerpnęłam powietrze.
-Boże, Holly, otwórz oczy – usłyszałam jego błagający, z poczuciem winy głos. Nie mogłam już wytrzymać i wybuchłam śmiechem.
-Hahahahah Justin! Gdybyś się słyszał…. Hahahahah nie no hahahaha
- Oż ty, jak tak mogłaś? - Powoli postawił mnie na nogi, ponieważ cały czas trzymał mnie na rękach.
- hahah może to cię oduczy robienia sobie ze mnie żartów hahaha
- Ale… ale jak? Ale jak ty to zrobiłaś?
- Jak co? – zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
- Jak ty wytrzymałaś tyle czasu pod wodą??
-  No wiesz, tytułu mistrza nie zdobywa się od tak – uśmiechnęłam się zwycięsko. Byłam kilkakrotną mistrzynią wstrzymywania oddechu pod wodą.
- Że co?
- To co słyszysz – pokazałam mu język. Przez chwilę stał jeszcze osłupiały. – Chyba powinniśmy się już zbierać. – wskazałam na ciemne niebo na którym zbierały się chmury. – zaraz będzie straszna ulwa – chłopak jednak nadal się nie ruszył.
- Holly, nigdy więcej tak mi nie rób. Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłem.
- Martwiłeś się o mnie? – Jeszcze nikt się o mnie nie martwił. To było takie… takie miłe. Nie byłam wszystkim obojętna. No oprócz mojego brata. Wiem, że się powtarzam, ale ten chłopak był naprawdę inny od reszty.
- Tak i to śmiertelnie poważnie – powiedział do mnie z wyraźną troską w głosie. W tym momencie chmury zrobiły się jeszcze ciemniejsze i zaczął padać deszcz. My jednak ciągle staliśmy koło siebie w wodzie i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Położyłam powoli dłoń na jego torsie a on przysunął się bliżej mnie. Delikatnie się pochylił a nasze nosy lekko się dotknęły. Straciłam zupełnie kontrolę nad sobą, ale nie mogłam już nic zrobić. Wiedziałam, że później będę tego żałować, ale przybliżyłam się jeszcze bardziej do niego .Byliśmy tak blisko siebie, że nasze oddechy łączyły się w jeden. Ostatni raz spojrzałam w jego piękne, miodowe tęczówki i powoli zamknęłam swoje oczy. Chłopak oblizał usta i delikatnie docisnął je do moich. Pocałunek był krótki, ale bardzo czuły. Odsunęliśmy się od siebie a ja zawstydzona spuściłam głowę na dół.
-Przepraszam – powiedziałam cicho – to nie powinno się było wydarzyć.
- Kochanie – chłopak uniósł kciukiem moją brodę tak, bym na niego spojrzała. Było mi głupio, ale bez oporów podniosłam głowę. – nie musisz mnie za nic przepraszać. Naprawdę nic się nie stało. To było… no wiesz… fajne – delikatnie się uśmiechnął.
- Masz rację, to było bardzo przyjemne, ale nie powinno się wydarzyć. Znamy się bardzo krótko i…
-Shhh… - przyłożył palec do moich ust – już nic nie mów, wiem o co ci chodzi – uśmiechnął się do mnie na co odpowiedziałam tym samym.
-Możemy już iść? Wiesz, pada – uśmiechnęłam się i wskazałam palcem na niebo.
-Już idziemy – uśmiechnął się do mnie, chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę motoru. Idąc po kamieniach śmialiśmy się. Byłam w niego tak zapatrzona i od razu też zamyślona o tym co się stało, że nie zauważyłam szczeliny między dwiema skałami i potknęłam się. W ostatniej chwili Justin mnie złapał.
- Uważaj na siebie – zaśmiał się, a ja się zarumieniłam . Ciągle padało, więc pobiegliśmy do motoru i odjechaliśmy z piskiem opon. Musiałam się go trzymać, żeby nie spaść, ale po tym co zaszło na plaży, było mi strasznie głupio. Ale było to przyjemne. Byłam zmarznięta i przemoczona, a on był taki ciepły...
- Dokąd jedziemy? – zapytałam kiedy zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle.
- Do Starbucks’a. Nie mogę pozwolić, żebyś się przeze mnie przeziębiła – uśmiechnął się do mnie.
- Mmm dobry pomysł – poruszyłam brwiami tak jak on zawsze to robił i oboje wybuchliśmy śmiechem. Dalsza droga minęła szybko. Justin zaparkował koło budynku i weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy stoliku koło okna.
- Cześć, jestem John i będę was dzisiaj obsługiwać. – Przystojny szatyn podszedł do nas i uśmiechnął się do mnie. Mięśnie Justina się napięły – Co podać? – zapytał.
- Poproszę gorącą la té.
- Dwa razy – odezwał się Justin.
- Już się robi – uśmiechnął się John i mrugnął do mnie na co zachichotałam i się zarumieniłam. Justina oczy gwałtownie pociemniały.
- Idź już kurwa po tą kawę i nie flirtuj z nią – warknął Justin. - Czy ty udajesz czy na serio nie widzisz, że ona jest tu z chłopakiem ? – Zapytał wkurzony.
- Spokojnie stary, tylko chciałem być miły – John podniósł ręce w obronnym geście.
- To idź bądź miły gdzie indziej – splunął Justin – tylko przynieś nasze zamówienie. – Chłopak zrobił wielkie oczy.
- Już idę – odpowiedział i odszedł w stronę kuchni.
-Justin! – syknęłam i spojrzałam na niego gniewnie – co  to miało być ? – warknęłam
- Facet nie umiał się zachować, no co – powiedział oburzony. Ten widok był tak uroczy, że nie umiałam się nie zaśmiać.
-Haha czy mi się wydaje, czy ktoś tu jest zazdrosny ? – zagruchałam.
- Wydaje ci się – zaczerwienił się lekko.
- hahahah ktoś tu jest zazdrosny – poruszyłam brwiami – rumienisz się hahaha
- oj tam no, jestem zazdrosny, zadowolona ? – odburknął.
- tak – odpowiedziałam i wybuchliśmy śmiechem.
- wasza kawa podszedł John i położył zamówienie przed nami.
- Dziękujemy – uśmiechnęłam się do niego.
- Jakbyście jeszcze czegoś potrzebowali to wołajcie.
- Dobrze, poradzimy sobie – odpowiedział Justin i uśmiechnął się do niego fałszywie na co chłopak odszedł.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się z Justinem ponad dwie godziny całkowicie zapominając o wcześniejszym incydencie. Kiedy Justin opowiadał o swojej starej szkole jego telefon zaczął wibrować w jego kieszeni.
-Czego ?! – warknął wkurzony chłopak.
- No rozumiem, ale kurwa nie mogliście tego inaczej załatwić ?!
- Zapomnieliście kim jesteście ?
- No to nie zachowujcie się jak pieprzeni gówniarze !
- Zaraz tam będę – warknął i gniewnie rozłączył się chowając telefon do kieszeni.
- Holly, strasznie mi przykro, ale musimy już iść. Moi kumple nie umieją czegoś załatwić i muszę im pomóc. Odwiozę cię do domu. – Powiedział i rzucił na stół pieniądze. Wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy na motor. Już nie padało. Na szczęście. Justin ruszył z parkingu z piskiem opon. Do mojego domu dojechaliśmy w jakieś 10 minut.
-Dziękuję za wczorajszy i dzisiejszy dzień – uśmiechnęłam się do niego kiedy już stałam przed domem – mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
- Na pewno i to szybciej niż ci się wydaje – chłopak tajemniczo się do mnie uśmiechnął.
- Już się boję – zachichotałam.
- Nie ma czego – zaśmiał się. – Później zadzwonię. – Po tych słowach uśmiechnał się do mnie i odjechał.


_________________________________________________________________
Nareszcie <3 Wiem, że szybko, ale musiało się to już teraz wydarzyć ;* Czyżby zaczęła powstawać Jolly? ^^ Dziękuję Stypci i Róży za polecanie mojego bloga oraz Wam wszystkim za miłe komentarze <3 jesteście wspaniali. Nie wiecie ile to dla mnie znaczy #muchlove
aa i od dziś pod notkami ( na prośbę Stypci ;* ) będą pojawiały się zdjęcia, przedstawiające Justina w sytuacji z rozdziału ^^ mam nadzieję, że Wam się to spodoba ;* piszcie co o tym myślicie <3

4 komentarze:

  1. "To nie powinno się wydarzyć". Nie powinno... Ale dlaczego? Nie rozumiem :/. Wiesz... u mnie w imaginach często się zdarza, że całują się bardzo szybko i to chyba nie problem? No chyba, że te słowa mają jakieś "drugie dno"... No, nie wiem... Zobaczymy ;).
    Podoba mi się Justin w roli zazdrośnika, chociaż osobiście raczej bym go ochrzaniła. Taka już jestem ;).
    Ta jego rozmowa przez telefon... Niepokojąca... Zaczyna się dziać, jak widzę! :)
    Zdjęcia? Fajny pomysł.
    P S No i zapomniałam dodać, że niecierpliwie czekam na nn, bo Twoje pisanie jest boskie, niesamowite, intrygujące itp., itd., etc., etc. ... Podsumowując. KOCHAM ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. No szalejesz! Boskie <3 Muszę Ci powiedzieć, że coraz bardziej mi się to podoba. Plaża i wstydliwa Holly, zawstydzenie... hmmm skąd ja to znam xD Zazdrosny Justin, no prosze prosze :P Nie mogę się doczekać kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh xD
    Zaszczt-na moją prośbę :D
    Nie mogłam wczoraj przeczytać rozdziału, ale cały czas o nim myślałam...
    Ale udało mi się i teraz go przeczytałam <3
    Ale niespodzianka! Pocałowali się ;)

    Zdziwiłaś mnie z tym telefonem...o co chodzi?
    A przed tym...eh...ten zazdrosny Justin :3
    No i nie dziwie się że Holly(jak ja kocham to imię *.* ) speszyła się gdy Bibs ją pocałował...
    I tyle...chyba.
    Nie wiem co jeszcze napisać o rozdziale...
    No tak...Z A J E B I S T Y <333
    PO
    Pozdrawiam i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No no..tego sie nie spodziewalam ale cos mi sie wydaje ze ten justin cos ukrywa...noi przy okazji tak jak mowilas bardzo romamtycznie♥♥♥

    OdpowiedzUsuń